Jesień to rzeczywiście ulubiona pora poetów, jak mawiała Agata Cichy. W ostatnich dniach powstały trzy utwory, które też ostatnio prezentowałem. Albo natchnienie się nasila (może pełnia?), albo jesień, jako pora roku, faktycznie jest odpowiednia do tworzenia. Do tego lampka czerwonego wina, choć czasem wystarczy cappuccino, trochę dobrej muzyki (ostatnio szczególnie Coma, SDM, Robert Kasprzycki) i się prawie „samo pisze”. Miłej lektury i jak najwięcej weny piszącym życzę.
„Cienie waszych słów”
Niby na wyciągnięcie ręki,
jednak nie sięgasz nią po mnie
Niby tak blisko siebie w metrach odległości,
jednak w sercu chłodzie tak odlegli
Im więcej możliwości by się usłyszeć
tym mniej chęci by posłuchać
Lepiej by nadmiar abonamentowych minut przepadł
niż został wykorzystany pustym pytaniem: Co u Ciebie?
I te obietnice, że wpadniesz na kawę,
słodzone kłamstwo podane w barze szybkiej obsługi
Jesień wdarła się w nasze dusze
lata zresztą nigdy nie było
dlaczego szukasz mnie wtedy
tylko gdy Tobie jest źle?