„My też jesteśmy biedni…”

Biedni – to chyba obok słów „przyjaciel”, „kocham Cię” jedno z najbardziej nadużywanych słów. Trudno dociec dlaczego. Może dlatego, że ciągnie się za nami taka przypadłość jak „wieczne narzekanie”? Bez względu na to, czy ktoś dostrzega to szczęście, które ma wokół siebie czy nie – musi ponarzekać. Na rząd („wszystko przez Tuska”), na zarobki, na kolegów czy koleżanki, na dzieci, na partnera.

OK, może mało zarabiamy, ale czy dostrzegamy tych co w ogóle nie mają pracy? Może atmosfera się kisi, ale czy robisz coś by ją poprawić? Dzieci nie dobre? Kiedy z nimi ostatni raz rozmawiałeś, bawiłeś się, poświęciłeś czas?

Moja ulubiona myśl głosi: „Bogatym nie jest ten, kto najwięcej posiada, ale najmniej potrzebuje”.

Dziś, zaczepił mnie starszy mężczyzna prosząc o jakieś drobne, gdyż jest bezdomnym i zbiera na jedzenie. Oczywiście, mógłbym mu kupić coś do jedzenia i dać, bo tak może przechlać to, co uzbiera. Postanowiłem jednak podzielić się „tymi drobnymi, które miałem” – pomimo różnorakich problemów, które mam, które moją rodzinę doświadczają.

Czuję się „bogatym” człowiekiem. Nie chodzi o dom, mieszkanie, samochód czy też inne rzeczy.  Mam dwójkę kochanych i zdrowych synów. Co prawda, Piotruś może mieć poważną operację na oko, jednak to nie przysłania tego, że jest ogólnie zdrowym, bardzo żywym i kochanym dzieckiem. Bogactwo miłości w postaci Żony. Rodzice, rodzeństwo, chrzestni. Bliżsi i dalsi znajomi. W końcu wiara. Jestem więc „bogaty” i dziękuję Bogu, że potrafię to dostrzec.

… odchodząc, kilka aut dalej mijałem najprawdopodobniej żonę, partnerkę tego pana żebrzącego (wyglądało na to, że razem żebrali) i usłyszałem głos wysiadającego z samochodu, wyglądającego na zupełnie zdrowego, posiadającego owy samochód, ciepło ubranego młodego człowieka: – „Ale my też jesteśmy biedni..”

Dodaj komentarz