Karaluchy pod poduchy.. czyli idę na wojnę!

Karaluchy pod poduchyTytuł może się wydawać co najmniej dziwny.. ale czy ktoś z Was chciałby zasypiać z takim widokiem na suficie, bez wyjątku czy to karaluchy czy pająki, czy jeszcze inne stworzonka?

Cóż, pojawienie się karaluchów w domu na pewno nie napawa optymizmem, jednak najważniejsze by nie wpadać w panikę. Aby stawić odważnie czoła wyzwaniu, a takim z pewnością jest pozbycie się karaluchów z domu, trzeba uzbroić się w cierpliwość, wczuć się w inteligentnego myśliwego i.. poświęcić kilka nocy.

Karaluchy w domu. Od czego zacząć?

Z perspektywy czasu nasunęło się mi kilka wniosków, z którymi chciałbym się tutaj z Wami podzielić. Pierwszy – choć warto działać „szybko” jak już zorientujemy się, że mamy niepożądanych domowników, to trzeba zachować nieco cierpliwości i systematyczności. Trzeba pamiętać, że karaluchy, to nie wątpliwe cwane zwierzątka. Jeśli „wyczują”, że nasze działania przeciwko nim koncentrują się w jednym miejscu / pomieszczeniu (np. będziemy polować na karaluchy na blacie lub półkach w kuchni), będziemy to czynić o „stałej porze” (np. zawsze nim zaśniemy, powiedzmy około 23.00 robimy obchód po mieszkaniu), one „nauczą się” naszego zachowania i przeniosą się gdzie indziej. Skutecznie usypiając naszą uwagę.

Najważniejszą kwestią jest źródło. Mam tu na myśli to, skąd karaluchy wzięły się w naszym domu. Bo choć może się nam wydawać, że ten osobnik, którego przed chwilą widzieliśmy np. na blacie w kuchni jest pierwszy i ostatni to najprawdopodobniej tak nie jest, a kolejne osobniki zadomowiły się już na dobre, np. między szafkami w kuchni. Jeżeli do tej pory nie dotarła do nas matka to pół biedy. Gorzej, jeśli była ona jednym z pierwszych karaluchów, które zaszczyciły nas swoją obecnością i zadomowiły gdzieś w szparach na dobre. I złożyły jaja.

Ja ten moment niestety przespałem. Problem, przy spotkanej jednej czy dwóch sztukach, został zbagatelizowany. A gdy już zakasałem rękawy do „wojny”, dość dobrze karaluchy potrafiły namieszać pojawiając się w różnych miejscach,  przez co trudno było namierzyć owe źródło ich pojawiania się w mieszkaniu.

Po kilkudniowych obserwacjach padło ostatecznie na drzwi wejściowe. Dlaczego akurat one? Często w nocy, w czasie „obchodu” spotykałem dorosłe osobniki właśnie w okolicach drzwi, progu. Co prawda na początku mylące były karaluchy, również dorosłe, które np. „spotykałem” w pokoju gościnnym. Wpierw podejrzewałem sąsiada, który lubi co nie co poznosić do domu, jednak nigdy nie spotykałem ich w okolicach wyjścia rurki kaloryfera z podłogi (jedyne miejsce, którym mogłyby się przedostać). Bywały raczej przy drzwiach, na pograniczu tzw. „przedpokoju”, przy drzwiach.

Początkowo również łazienka była podejrzana. Oczywiście, za sprawą spotykanych tam, najczęściej dorosłych, osobników. Przegląd łazienkowych zakamarków wykluczył tę opcję. Dużo wyjaśnia fakt, że drzwi do łazienki są na wprost drzwi wejściowych do mieszkania.

(koniec części pierwszej)

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Karolina

    Dziękuję za artykuł! Męczę się z karaluchami już od paru tygodni, a dzięki Tobie zaczęłam zauważać efekty.. w końcu! Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz